Łaskocz moje serce warkoczem emocji.

 Powiedz mi. Proszę. Jak to jest na tym świecie, że pomimo tylu ludzi wokół to człowiek samotny?
Chciałabym odejść. Nie pożegnać się z Tobą. Uciec od Ciebie. Ale jak? Jak mam uciec, skoro jesteś częścią mnie? Tym cholernym, spleśniałym, znienawidzonym przeze mnie, ohydnym, paskudnym kawałkiem mnie. Nie ma Cię tutaj chyba. Jednak dalej jesteś ze mną. Żyjesz w środku mnie. Jak dobić Cię mam? Czy otruć mam się? Pozbawić siebie o jedną głowę? Dźgnąć prosto w serce? Czy może zacząć płonąć? Co mam z Tobą począć? Co zrobić, byś nie dokuczał? No co? Co mam zrobić?
 Bo wiesz. Ja żałuję. Cholernie żałuję tego, że usłyszałam te dwa obrzydliwe słowa. Nienawidzę ich. Te dwa słowa zrujnowały moje życie. Co jeśli przepuściłam szansę na moje szczęście? A jeślibym postąpiła inaczej i była teraz w innym miejscu, z innymi emocjami? Nie próbowałabym się pozbyć Ciebie. Co mam teraz zrobić? Utonąć? Utonąć w dźwiękach przeraźliwej ciszy. Z otulającą samotnością. Bo przecież nie potrafię pływać.
 Zasypiasz razem ze mną. Płomyki świeczek rzucają na ścianę zabawne cienie, których momentami tak przeraźliwie się boję. Rechot żab pieści uszy. Gwiazdy mrugają mi przez okno. Światło księżyca oświetla twarz. A Ty jesteś gdzieś, pomimo, że Cię nie widzę. Jesteś tutaj. Przy mnie. Ale czy na zawsze? Rano, gdy się budzę to świat nie jest ten sam. Herbata zimna. Gorzka. Rany na nadgarstku już zaschnięte. Motyle gdzieś odleciały. Zapach kwiatów wypełnia cały pokój. Zaciągasz się nim. A świeczki już dawno zgasły.
 Wtulam się w poduszkę. Przyduszam samą siebie. Hej. Odpuść sobie. Już się w to nie bawię. Nie chce mi się mówić. Nie mam nawet siły uciekać. Echo ze mną rozmawia. Echo to głos samotności. Jest tu ktoś ze mną? Został ktoś przy mnie? Słychać jedynie mój niespokojny oddech. I głośne pukanie serca. Znikam gdzieś w pościeli. Pobawmy się w chowanego. Ale Ty nigdy mnie nie szukaj. Nie chciej mnie odnaleźć. Chcę się zgubić w tej pościeli. Brakuje mi oddechu. Sparaliżowałeś mnie.





niedziela, 16 czerwca 2013 Leave a comment

Sam na sam z otaczającym Cię światem.

 Samotne spacery są wyjątkowe, są jedyne w swoim rodzaju. Podczas tych małych podróży wspomnienia i niespokojne myśli upychasz głęboko, na dnie walizki, a na siebie narzucasz tylko płaszcz z miłości, zamiast codziennego - z nienawiści. Sam na sam z otaczającym Cię światem. Pomimo, że na tej ogromnej planecie jesteś wielkości Calineczki, to świat i tak jest wtedy tylko dla Ciebie. To dla Ciebie tak pięknie śpiewają ptaki. To dla Ciebie tak cudownie szumi wiatr. Twoje przemęczone oczy nie są w stanie nacieszyć się pięknem tego wszystkiego, kontrastem każdego koloru; błękitem nieba, zielenią trawy, czy choćby żółcią kaczeńców, które otulają łąki. Z każdym kolejnym krokiem promienie zachodzącego słońca coraz przyjemniej otulają Twoją bladą twarz, a delikatny wiatr melancholijnie głaszcze Cię po włosach. Zupełnie jak Ty, zupełnie jak moich w snach. Zresztą Ty też tam jesteś, zasypiasz w kieszeni wyblakłych dżinsów, a ja delikatnie opuszkiem palca muskam Cię po poróżowiałym policzku.
 Jednak podczas powrotu do rzeczywistości, im bliżej jesteś ludzi, serce zaczyna bić coraz niespokojniej. Czarne myśli z powrotem zaczynają kumulować się w Twoim umyśle. Słońce coraz bardziej chowa się za horyzontem. Zapada zmrok. Wiatr zaczyna niespokojnie wiać, staje się coraz mniej przyjemny. Płaszcz z miłości, jak kreacja kopciuszka po północy zaczyna przemieniać się w nienawiść. Z każdym krokiem coraz trudniej Ci się oddycha. Im bliżej jesteś, tym jest Cię coraz mniej. A to o czymś świadczy.

 "Zastanawiałem się i uznałem, że zostanę dobrym człowiekiem. […] Przede wszystkim powiedziałem wszystkim, że wyjeżdżam na dwa tygodnie i nie będzie ze mną kontaktu. Uczyniłem tak, gdyż nabrałem podejrzeń, że łatwiej być dobrym człowiekiem, nie utrzymując kontaktu z ludźmi."


wtorek, 4 czerwca 2013 Leave a comment

« Starsze posty Nowsze posty »
Natalia Jeger. Obsługiwane przez usługę Blogger.