Pusty pokój. Otwarte okna.

 Bo przecież wcale mnie tu nie ma. Bo przecież ja wcale nie istnieję. Mam zasznurowane usta. Pusty pokój. Otwarte okna. I gubię się gdzieś. Gdzieś we mgle. A czas tyka. A czas pędzi. Nie odwracam się. Przecież jestem tylko człowiekiem. A może aż człowiekiem? Dużo bardziej bym wolała być tylko. Tylko czymkolwiek innym. Świt goni. A ja biegnę po rozżarzonych węglach. Tam gdzieś jesteś Ty. Ja to wiem. Ja to czuję. Chodź napijemy się herbaty. Hektolitry tej gorzkiej, paskudnej herbaty. Tej, która ostygła już dawno gdzieś na parapecie. A powracające realia przypominają same o sobie. Z potężną siłą dają mi dziś w twarz, by odpadły wszystkie resztki martwych już złudzeń. Tej całej fantazji, którą się wciąż odurzam. Jestem niewolnikiem. Niewolnikiem samej siebie. Linie papilarne krzyczą coś, jakby pragnęły czegoś bardziej niż zwykle. Chodź ucieknijmy stąd. Na księżyc, na słońce, na tęczę. Gdziekolwiek. I wrócimy dopiero wtedy, gdy na zawsze ostatnia gwiazda już świecić przestanie.

 “Piszę do Ciebie listy w głowie, 
listy, o których Ci nie opowiem.”

czwartek, 29 sierpnia 2013

Prześlij komentarz

Natalia Jeger. Obsługiwane przez usługę Blogger.